Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna Forum Puchonów ;)
puchońskie forum ;>
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zimowy zawał

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marti*
Początkujący



Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:41, 10 Kwi 2006    Temat postu: Zimowy zawał

Jest to mój drugi fick, który publikuję. Na szczęście (dla was, drodzy czytelnicy) poprosiłam o pomoc betę. Tak więc gorące podziękowania dla Atki, która dodała temu humoru i oszlifowała kamień tak, że nawet zaczął się błyszczeć. Zapraszam do czytania.

Pozdrawiam i całuję


Była zima. Śnieg padał nieustannie, aż strach było wychodzić na zewnątrz. Remus Lupin siedział w salonie w domu na Grimmauld Place 12. Okna były nieszczelne, więc co sprytniejszy podmuch przedostawał się do wnętrza salonu. Mężczyzna siedział w fotelu, owinięty w koc. W kominku palił się ogień, choć jakby już trochę przygasał. Remus trzymał w zziębniętych rękach kubek z kawą. Mocną kawą. Właśnie wspominał ostatnią wizytę Tonks i ich kłótnie. Na jej słowa „ale dlaczego?” istniała taka oczywista i niezmienna odpowiedź. Tonks zachowywała się czasem jak małe dziecko, cały czas pytała „a dlaczego tak jest?”, mimo że dobrze znała odpowiedź. Remus spoglądał w ogień i po raz pierwszy od dłuższego czasu miał pretensje do tego tam na górze, że jest wilkołakiem.
Był już późny wieczór, gdy nagle Lupin usłyszał pukanie do drzwi. Ospałym krokiem ruszył w ich kierunku. Gdy je otworzył, wiatr wsypał za próg stertę śniegu. Remus spojrzał na zakapturzoną postać w szacie czarodzieja. W pogotowiu miał różdżkę.
– Kim ty, do cholery, jesteś? – zapytał przerażony.
– Ja... – zaczął kobiecy głos, lecz nie dane mu było skończyć. Postać upadła na podłogę.

***

– Kochana, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze.
– Dziękuję, Molly – odpowiedziała.
– Skąd znasz... – zaczęła pulchna kobieta, lecz nie zdążyła dokończyć zdania, ponieważ tajemnicza nieznajoma znowu zasnęła.

***
W kuchni na Grimmauld Place 12 znajdowali się wraz z Remusem Artur i Molly Weasleyowie. Wszyscy siedzieli przy stole i popijali herbatkę.
– Kim ona może być? – spytał Remus.
– Nie wiem, ale za to ona wie, kim ja jestem – odpowiedziała Molly Weasley.
– Ech... Uważam, że powinniśmy się jej jak najszybciej pozbyć. To jest Kwatera Główna. To była Kwatera Główna. – Wysoki mężczyzna zaczął spacerować po kuchni.
– Arturze, chcesz wyrzucić tę niewinną istotę na mróz? Serca nie masz? – na twarzy pulchnej kobiety zaczęło malować się oburzenie i złość na mężczyznę jej życia.
– Molly, nie gorączkuj się tak. Może powinniśmy skontaktować się z Dumbledorem?
– Najpierw jednak musimy zamienić kilka słów z naszą śpiącą królewną – powiedział Lupin i nalał sobie do kubka herbaty.


***

Remus usiadł przy łóżku nieznajomej. Na pierwszy rzut oka wyglądała na pannę raczej lżejszych niż cięższych obyczajów. Czerwone rajstopy, czarna sukienka mini, włosy spięte w zalotnego koka. Lupinowi nawet się ta kobieta spodobała. Była atrakcyjna. Przyłapał się na tym, że snuł w myślach plany na randkę z ową nieznajomą. „Ciekawe, co by na to powiedziała Tonks?” rozmyślał mężczyzna. W pewnej chwili owa panna odzyskała przytomność. W niemalże tym samym momencie do salonu wbiegli Artur i Molly.
– Mamy do ciebie kilka pytań – zaczął ostrożnie Remus.
– Domyślam się. W świecie czarodziejów jest teraz dość niebezpiecznie. Prawda, Remusie? – odpowiedziała panienka.
– Skąd wiesz, kim jesteśmy? – krzyknął Artur tak głośno, że jego żona aż podskoczyła na krześle.
– Och, Arturze, przecież znamy się tyle czasu. To ja, Syriusz.
– A to nas pani ubawiła – rzekł Artur.
– To nie żarty. Remusie, wyglądasz marnie. Była pełnia, tak? Ze mną nie jest lepiej. Wpadam za tę cholerną zasłonę jako facet, a wychodzę sobie tak, jak mnie teraz widzicie.
– Proszę sobie z nas żartów nie robić.
– Jeśli, do cholery, mi nie uwierzycie, to...
– Ty nie możesz być Syriuszem – stwierdził Remus i wyszedł z pokoju.


***

Remus Lupin siedział w swoim fotelu przed kominkiem. To było jego ulubione miejsce, odkąd Syriusz wpadł za zasłonę. Remus kochał patrzeć w ogień i wspominać czasy Huncwotów. Teraz jednak zrozumiał, że tylko on z nich pozostał. A co jeśli ta kobieta, do której Remus zapałał takim uczuciem, okaże się Syriuszem? Przecież nie zauroczył go mężczyzna, tylko kobieta. Tajemnicza nieznajoma. Nagle drzwi otworzyły się z impetem i do salonu wleciał huragan, którym okazała się Tonks.
– Jak możesz mnie zdradzać? Z tą... z tą... – najwidoczniej kobieta–wulkan próbowała znaleźć odpowiednie określenie na nowoprzybyłą. – Z tą... ladacznicą!
– Ależ, Tonks, co ja niby zrobiłem? – zapytał Remus, który szybkim ruchem schował się za fotel.
– Remusie! Teraz mi będziesz role biedaka i do tego niewinnego odstawiał? Nie ma tak! Ta ... puszczalska nie będzie mieszkać z tobą pod jednym dachem! Albo ja zamieszkam z wami!
– Kochanie... Uwierz mi, do niczego nie doszło... – powiedział Lupin i schylił głowę, by nie dostać lecącym w jego stronę z zawrotną prędkością herbem Blacków.

***
– Teoretycznie... – zaczął Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart – to jest możliwe. Ta zasłona mogła być jakaś felerna. Eklerki przepyszne, Molly! Tak, tak... Wracając do sprawy. Raz się tak zdarzyło, że króliczek wielkanocny szwendał się po ministerstwie, wpadł za tę zasłonę i zmienił się w baletnicę. Pamiętam, to była akcja, by przywrócić go to dawnej postaci. Baletnica rozdająca czekoladowe baletki... Wyborne.
– Czyli ta kobieta, która siedzi w pokoju na drugim piętrze, to może by N A S Z S y r i u s z?
– Teoretycznie tak. Pilnuje jej ktoś?
– Tak. Tonks. Czyli... – powiedziała Molly i na twarzy Remusa pojawił się grymas bólu. Mężczyzna naprawdę zaczął się martwic, bo po Tonks wszystkiego można się było spodziewać.
– Remusie, musisz z nią... z nim porozmawiać. Znałeś Syriusza najlepiej z nas wszystkich.
– Dobrze, profesorze – odrzekł Lupin i pospiesznym krokiem ruszył do salonu. Artur poszedł po nieznajomą.


***
Wszyscy czekali, aż Remus wróci z rozmowy z nieznajomą. Nawet Tonks czekała, chociaż już od bitych trzech minut dreptała w kółko i pytała „Co tak długo trwa?”
– I co? – spytała Molly, kiedy Remus otworzył drzwi do kuchni. Mężczyzna podszedł do blatu i nalał sobie gorącej czekolady.
– Chcesz wiedzieć? – spytał ospale.
– Remusie, też pytanie... – powiedziała Molly, którą ciekawość zżerała od środka.
– Odpowiedział na wszystkie pytania prawidłowo.
– To jest on! Och, Remusie! On wrócił! – krzyczała Tonks i jak mała dziewczynka zaczęła skakać po niewiele większej kuchni. – O wiele bardziej wolę, by był to Syriusz!
– NIE! On nie wrócił! On już nie żyje! To nie jest on! Black nie była kobietą! – krzyknął Lupin i wyszedł.

***
Był już wieczór, kiedy Remus dotarł do Hogwartu. Jemu Dumbledore powierzył za zadanie powiadomić Harry’ego, co się stało. Kiedy już dochodził do Wielkiej Sali, nadział się na Severusa Snape’a.
– No, proszę... A myślałem, że już cię tu nie spotkam.
– Ja też się cieszę, że cię widzę, Severusie – powiedział nad wyraz uprzejmie Remus i ruszył żwawszym krokiem do miejsca, gdzie syn jego przyjaciół spożywał posiłek. Kiedy dotarł do Harry’ego, chłopiec kończył właśnie posiłek. Remus nachylił się nad nim i powiedział szeptem:
– Harry, mam dla ciebie niespodziankę. Chodź, pójdziemy do Kwatery.
– Eee... – Elokwencja chłopca, znana skądinąd, osiągnęła wyżyny swojego kunsztu. – Ale po co?
– To niespodzianka, nie narzekaj, tylko chodź. Nie mamy czasu. Musisz wrócić przed nocą.
– Panie profesorze, cieszę się, ale chyba może mi pan powiedzieć, co to właściwie za niespodzianka? – dopytywał się chłopiec. Remus, choć wcześniej zarzekał się, że nie robi za posłańca, ino za doręczyciela, nie wytrzymał i zdradził mu wszystko w czasie drogi do Hogsmeade.

***
Harry jakby wystrzelony z procy wbiegł do domu.
– Syriusz! Syriusz, gdzie jesteś? – Zajrzał do kuchni, spojrzał w korytarz i w końcu ruszył do salonu, gdzie siedziała Tonks i panna, którą bez problemu mógł nazwać „panią ze skrzyżowania”. Przyglądał im się z zaciekawieniem. Zdziwił się, że Tonks ma takie znajome. Zastanawiał się, czy ta „nowa” należy do zakonu.
– E... Przepraszam, ale Remus... e... Profesor, powiedział mi, że... – Harry’emu zrobiło się głupio, że im przeszkodził. Bóg jeden wie, w czym.
– Harry! To ja Syriusz! – powiedziała „nowa” i wyciągnęła ręce.
– E... Pani jest Syriuszem?
W tym momencie serce, które ukochało tyle, serce wcielone, można powiedzieć: serce serc, cor cordium itp. nie wytrzymało, jak widać, Blacka w postaci kobiety i nawaliło na środku salonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madlen
Mała Złośnica



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szpitala dla normalnych inaczej

PostWysłany: Pon 17:57, 10 Kwi 2006    Temat postu:

Hm. Mam trochę... mieszane uczucia.
Miejscami rzeczywiście zabawne. Poczatek mi się podobał i po nim spodziewałam się raczej czegoś innego, ale cóż... przyznam, ze reakcję trochę sztuczne, a chwilami styl bardzo chropowaty. Ale ogółem nie jest źle. Choć powiem szczere: o ile początek mi sie podobał, to reszta nie bardzo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madlen dnia Pią 18:35, 14 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefhenien
ex-nieśmiałek



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:32, 14 Kwi 2006    Temat postu:

Pierwsze, co rzuca się w oczy to to, że bardzo lubisz krótkie zdania. Nie wiem, ale ja lubię od czasu do czasu jakieś urozmaicenie w postaci dłuższych, ukwieconych zdań. (;

Zwłaszcza, że tutaj momentami wygląda to tak, jakbyś wyliczała, nie opisywała.

Co do fabuły... Hmm, nie powiem oryginalna to ona jest. Ale to chyba wszystkie jej zalety.

Słowem: nie podobało mi się. Chwilami czułam się po prostu niesmacznie. Nie, nie i jeszcze raz nie. Seyriuszkom rodzaju żeńskiego mówimy stanowcze nie.

Co do stylu... Well, pomijając to "wyliczanie" to nie jest aż tak źle. Owszem, brakuje tutaj jakiegoś magnetyzmu i, przede wszystkim, jakichkolwiek opisów, nie tylko sprawozdania typu: poszedł, zrobił, powiedział. Ale naprawdę nie jest źle. Pisz więcej, a na pewno się wyrobisz.

Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin