Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna Forum Puchonów ;)
puchońskie forum ;>
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

IV - Koniec roku szkolnego w Hogwarcie.

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Klub Pojedynków im. Sapiącego Borsuka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nefhenien
ex-nieśmiałek



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:50, 27 Paź 2006    Temat postu: IV - Koniec roku szkolnego w Hogwarcie.

Cóż, pozwolę sobie posamorządzić.

Pojedynek Madlen i Jupki walkowerem wygrała *Madlen*.

Jupka nie wywiązała się z obowiązań, tym samym zdobywajac tytuł Starego Zgreda. Madlen gratulujemy wygranej, a Jupie każemy się schować. Ot co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefhenien
ex-nieśmiałek



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 0:50, 27 Paź 2006    Temat postu:

Coś się kończy, coś się zaczyna

1. Tytuł – z Sapkowskiego
2. Gdyby ktoś się nie domyślił – dialog jest wspomnieniem. Odbył się już wcześniej.
3. Zgodne z tomem szóstym, ale u mnie Harry stwierdził, że musi uczyć się żeby pokonać Voldemorta. Chce skończyć Hogwart, w wakacje szukać kawałków duszy Lorda a potem iść do Akademii Aurorów.
4. Nie wyszło. Trudno.
5. I... a zresztą już nic.

1

- Coś się kończy Harry
- Wiem
- Boisz się?
- Nie.


Hermiona wpatrywała się w sufit w dormitorium. Partvati i Lavander już spały. Odsypiały zabawę pożegnalną, która przeciągnęła się do późnej nocy.
Hermiona była przedostatnią osobą, która opuściła Pokój Wspólny. Kiedy wychodziła Harry wciąż siedział przed kominkiem wpatrując się w płomienie ciepłego ognia wesoło trzaskającego w palenisku.

- Coś się kończy Harry
- Wiem
- Boisz się?
- Nie.


Jakiś czas siedziała obok niego patrząc na wiekowy zegar stojący na gzymsie kominka, odkąd tylko pamiętała. Wskazówki osłaniała pęknięta szybka. Nikt nie wiedział kiedy i kto nadtłukł szybkę zegara, dlaczego nigdy nie naprawiono go żadnym prostym zaklęciem. Większość osób nawet się nad tym nie zastanawiała. Hermiona jednak często myślała o pięknym, złoconym zegarze, którego nikt nie naprawił. Teraz jego wskazówki nieubłaganie przesuwały się do przodu, do chwili, w której Hermiona i jej przyjaciele już na zawsze opuszczą Hogwart.

- Jesteście pewni, że chcecie iść ze mną?
- Oczywiście. Myślisz, że Ron cię zostawi? A ja muszę przecież pilnować, żebyście nie zrobili niczego głupiego!


Zegar wskazywał wtedy szóstą. Harry nie patrzył na Hermionę, nie odrywał wzroku od płomieni. Ona siedziała sztywno obok niego. Zmęczona, śpiąca, zdenerwowana. Chciała iść do łóżka i położyć się choć na chwilę – ale nie mogła zostawić przyjaciela. Nie teraz. Miał takie dziwne spojrzenie. Trochę szalone.
Jego oczy ostatnio często wydawały się szalone. Chore, szalone oczy barwy trawy.

- Myślisz, że naprawdę znajdziemy jakiś Horkruks?
- Nie wiem. Muszę spróbować.
- Musimy. Musimy.
- To niebezpieczne.
- A co dziś jest bezpieczne? I tak będziemy członkami Zakonu. A to też nie jest piknik na skraju lasu. Chyba, ze lasu w którym mieszkają wilkołaki…
- Naprawdę tego chcesz?


Czy naprawdę chciała?
Odpowiedź prawie natychmiast. Nie chciała. Musiała. Dla rodziny, dla przyjaciół. Dla siebie? Tak.

- Susan przystąpi. I Neville.
- Dean Thomas od śmierci ojca twierdzi, że musi zostać aurorem. Sądzę, że można zaproponować mu uczestnictwo. Będzie chciał się mścić.
- Zemsta to nie najlepszy powód do walki.


Dziewczyna przekręciła się na łóżku na drugi bok. Czy Harry ciągle jeszcze siedział przed kominkiem patrząc na płomienie tym nieruchomym spojrzeniem? Czy może wreszcie poszedł spać?
Zakon Feniksa. Teraz potrzebował nowych członków bardziej niż kiedykolwiek. Kiedy nie było Dumbledore’a z jego mądrością i mocą, kiedy nie mieli szpiega wśród śmierciożerców, kiedy zginęły dwie kolejne osoby z Zakonu. W tym roku na pewno parę osób przystąpi. Wielu uczniów z ich roku ucierpiało przez śmierciożerców i chcieli się mścić. Jej koleżanki i koledzy. Ile osób nie doczeka końca tej wojny?
Nie chciała myśleć o tym, że i ona i jej przyjaciele mogą nie przeżyć.
A myśli, że Voldemort w ogóle nie zostanie pokonany nawet do siebie nie dopuszczała.
W końcu dobro zawsze zwycięża nad złem! Zły czarownik zostaje pokonany a młody rycerz zyskuje połowę królestwa i rękę królewny. Harry pokona Voldemorta i ożeni się z rudowłosą królewną. A czasem zaprosi do siebie brata tej królewny – swojego najlepszego przyjaciela a razem z nim przyjaciółkę.
Bo nie może być inaczej. Prawda?

- Zemsta to nie najlepszy powód do walki.
- Ale daje siłę.
- Siłę niszczenia. Zakon ma chronić ludzi przed śmierciożercami…
- A co, jeśli ja chcę się mścić?


Parvati powiedziała coś przez sen. Hermiona znowu zacisnęła oczy usiłując usnąć. Niestety, pomimo zmęczenia nie mogła. W głowie wciąż tłukła jej się myśl, że to już ostatnia noc
w Hogwarcie. I wciąż widziała krzywy uśmiech Harry’ego, który spojrzał na nią pierwszy raz podczas ich rozmowy pytając: A co, jeśli ja chcę się mścić?

- To będę się musiała o ciebie martwić jeszcze bardziej.
- Nie potrzebuje twojej troski.
- Potrzebujesz. Ale sam sobie z tego nie zdajesz sprawy


Hermiona zrzuciła kołdrę na podłogę. Było jej za gorąco. Nie przejmując się, że może obudzić swoje współlokatorki podeszła do okna i otworzyła je. Owiał ją zimny, nocny wiatr. Wcale nie poczuła się lepiej!
Tik tak tik tak. Takie dźwięki wydawał zegar z popękaną szybką. Był na dole i wcale nie powinna ich słyszeć. A jednak wydawało jej się, że słyszy tykanie zegara tuż przy uchu.
Od chwili, kiedy weszła po raz pierwszy do Pokoju Wspólnego wskazówki za pękniętą szybką przesunęły się do przodu o całe siedem lat.

- A ty nie chcesz się zemścić na śmierciożercach?
- Chcę żyć. I wiedzieć, że moje dzieci też będą mogły żyć nie bojąc się wyjść na ulice.


Tak. Chciała walczyć także dla siebie. Nie tylko dla rodziny, nie tylko dla przyjaciół. Nie z zemsty za śmierć Dumbledore’a, Syriusza i innych. Dla przyszłości – dla siebie. Żeby móc bez niepokoju czekać na powrót dzieci, które poszły się pobawić do koleżanki.

- Coś się kończy Harry.
- Wiem.
- Boisz się?
- Cholernie.


2

Gryffindor po raz siódmy z rzędu zdobył Puchar Domów.
Ron przyjął ten fakt obojętnie. Nie zależało mu na punktach. Już nie. Puchar nie mógł przywrócić życia Syriuszowi i dyrektorowi, nie mógł nikogo ocalić przed śmierciożercami.
- Widział ktoś Teodorę? – spytał Neville zmartwionym głosem. Nie był tym samym fajtłapowatym chłopcem, co kiedyś. Nie potykał się o własne nogi, był nawet dobrym uczniem, chciał należeć do Zakonu Feniksa, tak jak jego ojciec lata temu. Ale jedno pozostało niezmienne – wciąż gubił swoją ropuchę.
- Nie. I Krzywołap też gdzieś znikł, mam nadzieję, że zdąży wrócić – powiedziała Hermiona dziobiąc widelcem jedzenie na talerzu. Jakoś nie miała ochoty jeść. Harry także ledwo ruszył własną porcję i nawet Ron więcej jedzenia przerzucał z jednego końca talerza na drugi niż zjadał.
- Na pewno. To w końcu mądry kot – stwierdził Ron markotnym głosem.
To wszystko było trochę nierealne. Pakowanie, poszukiwanie swoich rzeczy, sprzeczki do kogo należy szata zawieszona na żyrandolu. Potem zabawa pożegnalna, która skończyła się
o piątej nad ranem.
. Zabawa w czasie której wszyscy na przemian płakali i śmiali się a jego prześladowało niejasne poczucie winy, że teraz się bawi.
Tańczył z Hermioną. Oboje mieli zaczerwienione twarze, błyszczące oczy, rozwiane włosy. Ron żałował, że czas nie mógł stanąć w miejscu. Niestety wskazówki zegara ukryte za pękniętą szybką, wciąż posuwały się do przodu.
Harry nerwowo bębnił palcami w blat stołu. Koniec. Na zawsze odchodzi z jedynego miejsca, które mógł nazwać domem. A co teraz? Śmierciożercy, Zakon, Voldemort. Zaklęcia i jeszcze raz zaklęcia. Wakacje w czasie, których spróbuje odkryć coś o Horkruksach. A potem Akademia Autorska…
Jeszcze tylko parę chwil zanim wsiądą do pociągu.

3

- Cholibka… uważajta na siebie chłopaki… Hermiona…
Ron cicho jęknął, kiedy olbrzym go objął i zaczął zastanawiać się, czy jeszcze ma wszystkie żebra w całości. Hermiona uśmiechnęła się do Hagrida i zaczęła szukać chusteczki. Jej policzek, na który upadło parę łez gajowego, gdy ją przytulał był cały mokry.
No, może małą zasługę w tym miało parę nieposłusznych łez, które jej samej wymknęły się spod powiek…
- Nawzajem Hagridzie! I pozdrów Graupa…
- Do zobaczenia – powiedział Harry poważnym głosem obrzucając szkołę, błonia i las ostatnim spojrzeniem. Poczuł wyjątkowo niemiły skurcz serca, kiedy pomyślał, że już więcej tego nie zobaczy. A nawet jeśli, to już nie będzie to samo…
Coś się kończy…
Czuł się dziwnie odchodząc z jedynego miejsca, które naprawdę mógł nazwać domem. Nawet jeśli Hogwart bez Dumbledore’a i nawet tego Przerośniętego Nietoperza nie był tym samym miejscem.
Co nie znaczy, że Harry choć przez chwilę tęsknił za Snape’m! O chciał go zobaczyć, chciał. Żeby przetestować na nim nowe uroki i zaklęcia, których pilnie uczył się w tym roku. A potem patrzeć, jak prosto w jego pierś uderza ten czar, który miał kolor oczu Harry’ego…
Ale aktualnie były Mistrz Eliksirów pozostawał poza jego zasięgiem. Stał zapewne w Kręgu Śmierciożerców. Tak jak Dragon Malfoy. Choć ten drugi mógł właściwie już zginąć z rozkazu swojego własnego pana.
Jeśli żyjecie znajdę was – obiecał im chłopak w myśli. Wielokrotnie już przyrzekał im śmierć budząc się z kolejnych koszmarów i wspominając śmierć dyrektora.
Harry dostrzegł zaniepokojone spojrzenie Hermiony i szybko uciekł wzrokiem gdzieś w bok. Skąd ona zawsze wiedziała, kiedy nawiedzały go takie myśli?
- Koniec? – spytał Ron wsiadając do jednego z powozów.
- Początek – wymruczał Harry.
Początek, czego? – miał ochotę zapytać Ron. Ale nie zapytał. Wiedział.
Nawet nie potrzebował wskazówki w postaci wyjątkowo złowieszczego tonu przyjaciela.

4

Ostatni raz, ostatni raz…
Hermiona uśmiechnęła się do Ginny siedzącej naprzeciwko niej obok Harry’ego.
W przedziale byli jeszcze Neville, Ron, Dean i Seamus. Wcześniej siedziały tu także Parvati i Lavander, ale pobiegły teraz do swoich koleżanek z Ravenclawu. Hermiona nie specjalnie tego żałowała, były trochę za głośne i póki tu siedziały brakowało miejsca.
Ginny odwzajemniła uśmiech. Była wyjątkowo blada.
Martwiła się o swojego chłopaka, o brata i przyjaciółkę. Jakiś czas chciała nawet iść razem z nimi, ale wiedziała, że nie może. Byli lepsi od niej a ona mogłaby przeszkadzać. Poza tym nie mogła zostawić mamy. Nie teraz, kiedy Charlie musiał wrócić na jakiś czas do Rumunii, bliźniacy wciąż pracowali lub narażali się w Zakonie, Bill wykonywał jakieś ważne zadanie, Percy ciągle był takim idiotom a ojciec siedział w pracy od rana do nocy i stan jego zdrowia się pogarszał. I tak będzie się zamartwiać o Rona i dwójkę jego przyjaciół, których uważała już prawie za swoje dzieci! Owszem Fleur przeniosła się do nich, ale tak martwiła się o męża, że nie duży był z niej pożytek.
Ginny musiała wspierać matkę! Każdy powinien robić to, co do niego należy.
A ona będzie czekać.
- Na Merlina nie siedźmy tak! – zdenerwowała się Hermiona. Najpierw chichot i płacz Lav i Parvati, potem rozmowa o śmierciożercach a wreszcie przygnębiająca cisza. Wstała zrzucając Krzywołapa z kolan – Zagrajmy w karty. Albo nawet tego głupiego Eksplodującego Durnia!
Ostatni raz, ostatni raz…

5

Już nie wiedziała, kogo obejmuje lub, do kogo sama wyciąga ręce. Widok całkiem zasłaniały jej łzy i wydawało jej się, że wszystko jest snem. Zaraz obudzi się w dormitorium i okaże się, że wciąż jest na pierwszym roku…
Hermiona puściła jakąś Krukonkę, której zdaje się nawet nie znała i uściskała Parvati Patil. Teraz nie zdziwiłby się nawet, gdyby nagle znalazła się w ramionach jakiegoś Ślizgona.
Susan, Hanna, Dean, Lav, Justin…
Nie mogła powstrzymać nieprzyjemnych myśli. Ilu z tych osób więcej nie zobaczy? Ilu z nich zginie z ręki śmierciożerców?
Hermiona dojrzała Harry’ego stojącego przy Ginny. On nie płakał, choć był nienaturalnie blady. Dziewczyna natychmiast rzuciła się mu na szyję i pocałowała w policzek nie zważając na zazdrosne spojrzenie Rona.
- Do zobaczenia w Dolinie Godryka – stwierdziła puszczając jego szyję. Ciągle ściskała rękę przyjaciela.
- Nie jestem przekonany, czy…
- Grunt, że my jesteśmy przekonani – oznajmił Ron podchodząc do nich. Otoczył Hermionę ramieniem i uśmiechnął się do przyjaciela. – Wszyscy za ciebie, ty za wszystkich… czy jakoś tak.
Nie mogła się nie uśmiechnąć. Ronowi zdecydowanie trzeba podetknąć parę mugolskich książek!
- To nie do końca tak brzmiało, ale rzeczywiście jesteśmy trochę jak ci Trzej Muszkieterowie…
Także Harry zmusił się do uśmiechu. Wiedział, że przyszłość przed nim rysuje się
w ponurych barwach. Ale cieszył się, że będzie miał przy sobie tę dwójkę.
- Coś się kończy… - powiedział w końcu powtarzając wczorajsze słowa Hermiony. Dziewczyna mocno zacisnęła palce na ręce Rona.
- Coś się zaczyna – stwierdziła.
Może coś złego, ale może również dobrego. Kto wie?
Wskazówki zegara odmierzają czas. Wszystko się kiedyś kończy, ciągle zaczyna się coś nowego.
Hermiona uściskała jeszcze Ginny i wreszcie spojrzała na rodziców czekających na nią po kilka kroków dalej.
- Boisz się Hermiona? – spytał Ron idąc wyprostowany jak struna w stronę rodziców swojej dziewczyny. Harry patrzył za nimi przez chwilę, uścisnął rękę Nevillowi a potem stanął
z boku razem z Ginny.
- Tak.
Nie była pewna, czy chodzi mu o całą przyszłość, czy tylko o przedstawienie go rodzicom. Na oba pytania odpowiedź brzmiała jednak tak samo – tak.
- A ty?
- Cholernie. Ale będziemy zawsze wszyscy razem, co?
Nie musiała odpowiadać.

Koniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Klub Pojedynków im. Sapiącego Borsuka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin