Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna Forum Puchonów ;)
puchońskie forum ;>
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Najważniejsza jest sensacja [Z]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Midnight
Przyjaciel forum



Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Ankh-Morpork

PostWysłany: Śro 22:09, 15 Mar 2006    Temat postu: Najważniejsza jest sensacja [Z]

To ja też wkleję. A nuż się komuś spodoba?

***

Bawialnia była zapełniona bibelotami. Pulchna kobieta po czterdziestce stała przy fortepianie, machając zawzięcie małą miotełką. Okulary opadły jej na czubek nosa, a kurz osiadł na lekko posiwiałych włosach.
- Mówi Rita Skeeter, reporterka "Proroka Codziennego"! - Za drzwiami rozległ się głośny śmiech.
Kobieta pokręciła głową i bez słowa kontynuowała odkurzanie instrumentu. Jej córka zawsze lubiła bawić się w dziennikarkę. Choć rodzice namawiali ją usilnie do podjęcia zawodu uzdrowiciela po ukończeniu szkoły, mała była nieugięta.
Kolejny wybuch śmiechu doprowadził panią Skeeter do szału. W jej domu zawsze ceniono sobie ciszę i spokój, a najmłodsza w rodzinie często go zakłócała.
- Rito, zachowuj się ciszej! – warknęła Mirabel w stronę pokoju córki, z którego wciąż dobiegały stłumione chichoty.
Po chwili w drzwiach stanęła drobna osóbka w jasnozielonej piżamie w groszki. Drobne loczki okalały ładną, okrągłą buzię. Policzki miała zaróżowione z podniecenia, a szeroki uśmiech ukazywał niekompletnie uzębienie. Patrząc na matkę, wywróciła oczami i z zawziętą miną wróciła do pokoju. Chichoty umilkły.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, delektując otaczającą ją ciszą. Przymknęła oczy. Wyobrażała sobie właśnie coś przyjemnego, kiedy z pokoju obok dobiegł głośny, wysoki śmiech. Pani Skeeter ze złością wróciła do rzeczywistości. Zabrała małą miotełkę i wróciła do kuchni, szepcząc coś w rodzaju: „Ani chwili spokoju...”

***

- Reporterka "Proroka Codziennego"... "Proroka Codziennego"... - mówiła Rita za każdym razem innym tonem głosu, oglądając się w lustrze.
W przypływie natchnienia wzięła z półki pióro i przygryzła je w sposób, w jaki robią to pisarze i dziennikarze. Efekt był tak powalający, że dziewczyna aż zachichotała z radości. Rzuciła okiem na list, leżący na szafce nocnej. Bez wątpienia zaadresowany był do niej. „Rita Skeeter” – było napisane na kopercie. Od przyszłego tygodnia jedna z reporterek „Proroka Codziennego”.
Kiedy już trochę ochłonęła po otrzymaniu tej cudownej wiadomości, rzuciła się w stronę szafki, w poszukiwaniu kawałka pergaminu. Jej wzrok zatrzymał się jednak na sporej wielkości torbie, zielonej, z krokodylej skóry. Kiedy ją zobaczyła na wystawie, od razu zdecydowała się na kupno, mimo że istniało ryzyko, iż wcale nie przyjmą jej do pracy i będzie dłużna matce pieniądze. Ale tym razem się opłaciło. Piękne cacko cieszyło oczy.
W całym pokoju ciężko było doszukać się choćby jednego niezapisanego kawałka pergaminu. Rita stwierdziła, że musi zapamiętać na przyszłość, by zawsze mieć przy sobie coś do pisania. W akcie desperacji sięgnęła pod łóżko i znalazła lekko zmięty kawałek, po czym rozprostowała go za pomocą zaklęcia. Poprawiając na nosie okulary w drucianych oprawkach, szybko napisała krótkie podziękowanie i przywiązała do nóżki sowie, która przyniosła wiadomość.

***

- Numer dwadzieścia cztery... dwadzieścia cztery... Gdzie to dwadzieścia cztery, na tiarę Merlina?! – szeptała do siebie Rita, czytając wszystkie numerki na drzwiach i nie mogąc doszukać się właściwego. Na dole powiedziano, że jej potencjalny szef czeka w pokoju numer dwadzieścia cztery. Problem w tym, że wcale nie było tak łatwo ów pokój znaleźć.
- Rita Skeeter? – Usłyszała spokojny głos za plecami i odwróciła się błyskawicznie. W drzwiach stał może trzydziestoletni mężczyzna o jasnobrązowych włosach. Ręką podtrzymywał drzwi, żeby się nie zamknęły. Na blaszanej tabliczce widniały wielkie cyfry „24”.
„Ależ ze mnie idiotka” – westchnęła panna Skeeter w duchu. Mogłaby przysiąc, że jeszcze przed chwilą sprawdzała te drzwi i tabliczki nie było. Rozejrzała się niepewnie dookoła i weszła za mężczyzną do gabinetu.
- A więc, panno Skeeter... – zaczął wydawca.
Rozmowa przebiegła w miarę pomyślnie. Wpadek: zero. Rita była bardzo z siebie zadowolona. Wychodząc w wydawnictwa, dzierżyła w ręku kopertę ze wskazówkami, dotyczącymi jej próbnego artykułu.

***

Wielki, czarny żuk zleciał niezauważony z parapetu i pofrunął w stronę sporej kępki krzaków. Ukrywszy się za nią, nagle przeistoczył się w wysoką dziewczynę. Chwilę później rozległ się cichy trzask i już jej nie było.

***

W domu było aż nienaturalnie spokojnie. Z pokoju dobiegało tylko skrobanie pióra. Rita Skeeter kończyła swój pierwszy artykuł. Spisała wszystko tak, jak zapamiętała, a że pamięć miała bardzo dobrą, artykuł zdawał się być idealny. Przyjrzała się swojemu dziełu i z błyskiem w oczach, pognała do redakcji.

***

- To co, dostanę tę pracę? – zapytała Rita, wpatrując się w swojego potencjalnego szefa.
Widząc, jak ten krztusi się kawą, błysnęła zębami w niewinnym uśmiechu. Źrenice Cartwrighta powiększały się z każdym kolejnym słowem, przeczytanym w artykule panny Skeeter.
- Ma pani posadę – odrzekł bez wahania, nadal w szoku.

***

Wysoka kobieta przemierzała korytarze redakcji „Proroka Codziennego”, stukając obcasami o posadzkę. Różnice między nią a tą uśmiechniętą, trochę zwariowaną nastolatką, która piętnaście lat wcześniej została przyjęta w szeregi dziennikarzy, była kolosalna. Zwiewna sukienka zamieniona została na obcisłą, bordową szatę, druciane oprawki zastąpiły inne, ozdobione drogimi kamieniami. Jedynie rude loki pozostały te same.
Rita Skeeter zaciskała krwistoczerwone szpony na torbie z krokodylej skóry, przewieszonej przez ramię. Tym razem dotarła do sali dwadzieścia cztery bez żadnych przeszkód i bez pukania weszła do środka. Siwiejący mężczyzna siedział za biurkiem, popijając, jak zwykle, czarną, mocną kawę.
- O, Rita! – Ucieszył się. – Królowa Plotek, Poszukiwaczka Sensacji i Niszczycielka Dobrej Reputacji w jednym…
- Coś ty taki zadowolony dzisiaj? – zapytała z udawaną podejrzliwością. Od lat grali w tę grę.
- Co tam dla mnie masz? – spytał wydawca, nie odpowiadając na zadane pytanie.
Kobieta bez słowa wyjęła plik kartek z torby i podała swojemu szefowi. Ten przejrzał szybko tekst i powiedział z pełnym przekonaniem:
- Jesteś mistrzynią w tym, co robisz, Rito. A to, co robisz, jest wredne i złe. I za to cię uwielbiam. – Lekko uniósł kącik ust, tłumiąc chichot.
- Pamiętaj o tym, że najważniejsza jest sensacja. – Panna Skeeter uśmiechnęła się szeroko, ukazując trzy złote zęby w całej okazałości, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
Mężczyzna położył artykuł na biurku. Na pierwszej stronie widniał tytuł: „Sekretne utrapienia Harry’ego Pottera.”
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madlen
Mała Złośnica



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szpitala dla normalnych inaczej

PostWysłany: Śro 22:40, 15 Mar 2006    Temat postu:

Hah. Czy ja sie mylę, czy trzeci raz ci piszę komentarz? Ale cóż, o tym na DK zapomniałam, a to juz mój zwyczaj, ze chyba wszytsko co się w tym dziale pokaze komentuje, więc...

Fick przyjemny, lekko się czyta, ale raczej nie zapamiętuje się go na długo. Oryginalnie - o Ricie (mam do niej sentyment, bo pewnym nieudanym pojedynku. Tak to do ciebie TY[Nie, nie ty Mid])Ładna końcówka. Styl dobry, choć przydałoby sie nad nim trochę popracować. dobrze oddana postać Rity, tego jak stała się wredna dzinnikarką, choć moze za mało uczuć. Ogólnie ładne, ale niezachwyca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefhenien
ex-nieśmiałek



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:33, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Mhm, przyjemny kawałek tekstu. Ot, przeczytać, uśmiechnać się i zapomnieć.

Styl masz bardzo ładny. I pomysł ciekawy. Jedyne, co mi przeszkadza, to brak celu tego opowiadania. Ot, scenki rodzajowe i tyle. Chciałabym jednak czegoś wiecej.

W każdym razie przyjemny kawałek tekstu. Czyta się lekko, płynnie. I tego właśnie gratuluję.

Cytat:
(mam do niej sentyment, bo pewnym nieudanym pojedynku. Tak to do ciebie TY[Nie, nie ty Mid])


Jaki nieudany, jaki nieudany? Chciałaś powiedzieć: nierozstrzygnięty, ot co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin